Nie wiem czy teraz dzieci na wsi mają okazję pić ciepłe mleko od krowy. Za moich czasów jeszcze tak było. To tej pory pamiętam jak co rano pędziliśmy kuzynką i z kanką w ręku do sąsiadki (właścicielki krowy) i przynosiłyśmy od niej świeże mleko.
Przynoszenie mleka od krowy dla mnie, dziecka z miasta było dość niecodziennym wydarzeniem. Po pierwsze dlatego, że w czasach mojego dzieciństwa mleko pojawiło się za drzwiami w szklanych butelkach. Wystawiało się butelki puste wieczorem a nad ranem były już nowe, pełne. Z tego powodu nie byłam przyzwyczajona do faktu, że mleko kupuje się od sąsiadki, która z samego rana wydoiła krowę. Po drugie dlatego, że to mleko było właśnie prosto od… krowy. Nie z mleczarni, nie ze sklepu. Tylko normalnie od krowy, ot co. Dla dziecka z miasta, totalna abstrakcja. Oczywiście, znałam to w teorii. W szkole uczyli, że krowy dają mleko. Ale w praktyce? Fascynująca sprawa.
Po trzecie: zsiadłe mleko. Pyszności! Nic nie może się z tym równać. Ani kefir ani maślanka, a nawet to zsiadłe mleko jakie możemy kupić w sklepach. Zsiadłe mleko zrobione przez moją babcię smakowało najlepiej! W końcu po czwarte (i ostatnie): nowością była dla mnie sama kanka na mleko. Ta babcina była biała, emaliowana, nieco odrapana, z drewnianym uchwytem. Takie naczynie widywałam tylko i wyłącznie u babci. U mnie w domu nie mieliśmy kanki. Co ciekawe, kanka na mleko nie zawsze była „na mleko", miała też wiele innych zastosowań. Od czasu do czasu zmieniała się w kankę na maliny i ostrężyny, które babcia z zamiłowaniem zbierała latem w lesie (a potem robiła z nich pyszny sok). A czasami była pojemnikiem na inne produkty spożywcze. Muszę przyznać, że z tych wszystkich migawek z dzieciństwa kanka jest naczyniem, które najbardziej utkwiło mi w pamięci. I prawdopodobnie z tego powodu za każdym razem kiedy widzę u kogoś taką tradycyjną bańkę na mleko od razu wracam wspomnieniami do wakacyjnych pobytów u babci. Taki sentyment…
Mam wrażenie, że dziś dla niektórych kanka na mleko jest naczyniem z odległej epoki. Nie wszyscy widzą sens posiadania takiej bańki w domu. Do czego miałaby się nam się przydać? W końcu mleko trzymamy w kartonie… W istocie kanka (lub bańka) na mleko wbrew swojej nazwie, nie służy tylko i wyłącznie do przechowywania mleka. To naczynie, które może zostać wykorzystane w rożnych funkcjach. Ja często zabieram kankę do lasu, kiedy idziemy z mężem pozbierać trochę borówek lub malin. Sprawdza się idealnie.
Dziś jednak praktyczne zastosowanie kanki ustępuje jej.. walorom dekoracyjnym. Tak, tak, dekoracyjnym! Bo bańka na mleko pasuje do wystroju wnętrza kuchni jak ulał. Idealnie wkomponowuje się w przestrzeń kuchenną i aktualne trendy aranżacyjne, które postulują slow design, czyli powrót do sielskości i natury. To naczynie ociepla nowoczesne wnętrze a do tego nadaje mu domowego klimatu z uroczą nutą retro. Osobiście bardzo podobają mi się kanki na mleko w stylu retro. Dokładnie takie jak te marki RIESS. Takie babcine, tradycyjne i ... po prostu śliczne! [gallery size="medium" columns="2" ids="1561,1560,1571,957"] A więcej naczyń emaliowanych (miarki, kubki, dzbanuszki) w stylu retro w naszym, sklepie.